Od zawsze lubiłam dwie rzeczy: podróże i jedzenie (przynajmniej odkąd pamiętam :)). Idealnie było, jeśli dało się je połączyć. Na myśl o wyjazdach, bardziej niż zwiedzanie zabytków, zawsze najmocniej ekscytuje mnie fakt, że będę miała okazję spróbować czegoś nowego, odkryć lokalne smaki, zwyczaje kulinarne i najlepsze miejsca na gastro mapie danego miasta. Jedzenie to dla mnie zdecydowanie najważniejszy aspekt każdego wyjazdu, a najistotniejsze pytanie to: Gdzie dziś jemy? Każda wycieczka to źródło inspiracji kulinarnych, a wspólne jedzenie to dobra zabawa – to właśnie łączy i zbliża ludzi.
Dla wszystkich tych, którzy tak jak ja, od podróży oczekują głównie nowych doznań smakowych, Izrael to zdecydowanie miejsce godne polecenia. Opócz przesympatycznych i życzliwych ludzi oraz wspaniałej pogody w listopadzie, to właśnie jedzenie jest najlepszym, co według mnie, Izrael ma do zaoferowania.
Od najpyszniejszego hummusu podawanego na 100 różnych sposobów, poprzez świeże i chrupiące falafele, fantastyczne pity, aż po krwistoczerwony, świeżo wyciskany sok z granata – wszystko to i jeszcze więcej znajdziecie w Izraelu.
Poniżej dzielę się moim subiektywnym kulinarnym przewodnikiem po kuchni izraelskiej. Nie opisuję tu konkretnych miejsc, restauracji itp. – nie jest to żaden ranking. W Izraelu byłam tylko raz i jestem pewna, że Izrael ma do zaoferowania znacznie więcej w kwestiach kulinarnych. Zwracam tu uwagę na najbardziej typowe i najsmaczniejsze produkty i dania – takie, które zdecydowanie warto spróbować będąc w Izraelu, bo są klasykami kuchni izraelskiej i tam smakują najlepiej.
Sok z granata

Krwistoczerwony, świeżo wyciskany na oczach spragnionych turystów sok to bez wątpienia jedna z najsmaczniejszych rzeczy jakiej można spróbować w Izraelu. Małe stragany na których można kupić świeżutki sok są bardzo popularne – najczęściej znajdują się na marketach, ale zdarza się też na nie natknąć spacerując wzdłuż ulicy. Taki kubeczek (tylko plastikowy… :)) świeżo wyciśniętego soku można już kupić za kilka szekli.
Granat jest niezwykle popularnym owocem w tej części świata, a jedną z przyczyn jest niewątpliwie jego dostępność – granaty hoduje bowiem się na tych terenach od wieków.


Popularność soku z granata nie wynika jedynie z dostępności owocu w tej części świata, ale ma również swoje religijne uzasadnienie. Granat jest uznawany za jeden z siedmiu podstawowych gatunków pożywienia, jakie spożywała ludność na ziemiach izraelskich w czasach biblijnych (zaraz obok pszenicy, jęczmienia, winogron, fig, oliwek i daktyli), niejednokrotnie wspominany jest w żydowskich tekstach. Zgodnie z tradycją żydowską owoc granatu jest również symbolem płodności i miłości (no, to chyba powinien być wystarczający powód żeby po niego sięgnąć 😉 ) .

Ceny soku wahają się od kilku do kilkunastu szekli w zależności od miejsca. Im mniejsze miasto, tym ceny również będą niższe – za taką samą porcję soku w Betlejem zapłacisz mniej niż w Jerozolimie czy Tel Avivie (około 10 szekli). Najdroższym miejscem okazało się Morze Martwe – tam, z racji unikatowego położenia i faktu, że jest to atrakcja turystyczna, w niektórych miejscach za sok sprzedawcy liczą sobie 20 szekli (równowartość około 6 dolarów).

Sok z granata to nie tylko smaczny napój, ale również prawdziwa bomba witaminowa – oprócz witaminy C, granat jest też bogatym źródłem witamin A, E, B a także wielu substancji mineralnych i odżywczych.
Kawa

Kawa. Pyszna, czarna, przyprawiona kardamonem, prosto z zaparzacza takiego jak na zdjęciu – zdecydowanie polecam tym, którzy lubią małą czarną. W bardziej tradycyjnych częściach miast próżno szukać popularnych kawiarnianych sieciówek (i całe szczęście). Powyższe zdjęcie wykonane zostało w Betlejem – taka kawa kupiona wprost od sprzedawcy na ulicy to koszt kilku szekli. Jest klimacik.

Jeśli czarna kardamonowa kawa nie jest Twoją ulubioną, to na szczęście są w Izraelu jeszcze inne opcje i mnóstwo mniejszych kawiarenek serwujących również klasyczne „zachodnie” i dobrze nam znane latte, flat white czy americano (na pewno w większych miastach), z tym że cena może czasem zaszokować…


Słodycze
Kolejną kulinarną atrakcją Izraela są słodycze i wypieki. Ja z racji tego, że jestem prawdziwym cookie monsterem, zawsze zwracam uwagę na słodkości… Pyszne rogale wypełnione czekoladą, babki, świeżutkie chałki, baklawa, chałwa – po prostu nie da się obok nich przejść obojętnie!

Na zdjęciu powyżej mamy przykład przenośnego straganu z pieczywem. To zdjęcie zostało wykonane na Starym Mieście w Jerozolimie, nieopodal Bazyliki Grobu Świętego. Po drodze na zwiedzanie Grobu warto złapać rogala, gdyż kolejki do zwiedzania tego konkretnego, jak i wszystkich innych miejsc świętych bywają bardzo długie…

Izrael to raj dla wszystkich wielbicieli chałwy. Nigdy w życiu nie próbowałam chałwy tak pysznej jak tam. Ilość smaków i pomysłowość izraelskich cukierników jest zdumiewająca – chałwę można tam chyba dostać w każdym smaku: tradycyjną, chałwę cytrynową, chałwę mango, a nawet z chili, jak na zdjęciu poniżej.

Co ciekawe, chałwa to bardzo szerokie określenie używane w stosunku do przysmaku na bazie miazgi z nasion oleistych (np. sezamu czy słonecznika). Istnieje bardzo wiele odmian chałwy, które różnią się głównie rodzajem użytych nasion oraz konsystencją. Chałwa poza terenami Izraela, jest również bardzo popularna na Bałkanach, w Afryce Północnej, w Zachodniej Azji czy w Indiach (ciekawostka: chałwa indyjska niczym nie przypomina tej, którą znamy w Polsce – jest przygotowana na bazie mleka i marchwi z dużą ilością przypraw).

Babka to kolejny typowy przysmak kuchni izraelskiej, w szczególności w tradycji żydowskiej. Babka wykonana jest z ciasta przypominającego nieco ciasto na chałkę, przekładana słodkimi dodatkami – czekoladą, cynamonem, jabłkami, słodkim serem lub rodzynkami. Trochę taka nasza polska baba, chałka i strucla w jednym 🙂

Baklawa (baklava) to przykład deseru, który chyba bardziej niż z Izraelem kojarzy się z Turcją czy Grecją, ale jest również bardzo popularny w tej części świata.




Szakszuka
Klasyk. Bardzo popularne, tradycyjne danie śniadaniowe – dostępna jest chyba w każdym izraelskim barze, knajpce, restauracji, serwowana również w hotelach i niektórych hostelach. Sos pomidorowy, jajka, orientalne przyprawy i bam! Pyszne i pożywne śniadanie gotowe. Do tego pita, świeże warzywa, oliwki, labneh … rozpływam się na samą myśl!

Sabich
Sabich to kolejne typowe danie kuchni izraelskiej, bardzo popularny street food. Jest to połączenie smażonego bakłażana, jajka na twardo, hummusu i innych dodatków, m.in. sałatki izraelskiej (cebula, pomidor, ogórek) i sosu tahini. Najczęściej podawany jest w formie kanapki, w chlebku pita, ale można go dostać również w innej, mniej tradycyjnej wersji, jak na zdjęciu poniżej. Super opcja dla wegetarian – smaczne, pożywne i sycące danie.

Hummus i falafel
Bary z hummusem i falafelem to zdecydowanie must visit każdej izraelskiej wycieczki – zwyczajnie nie można ich przegapić (są wszędzie) i przynajmniej raz trzeba spróbować hummusu lub świeżutkiego falafela, bo są przepyszne.
Hummus – delikatny, kremowy, lekki, podawany jako danie główne, przystawka czy dodatek do innych dań. Hummus jest tak istotnym elementem izraelskiej kultury, że poświęca się jego tematyce całe książki i przeprowadza badania. Trudno zrozumieć fenomen hummusu: być może chodzi o jego bogate wartości odżywcze, relatywnie tanie i łatwo dostępne składniki, czy może to, że hummus nieraz stanowi danie główne sam w sobie. Nie bez znaczenia jest też pewnie fakt, że hummus wywodzi się z kuchni arabskiej, a ludność żydowską charakteryzuje ambiwalentna postawa wobec miejscowej ludności palestyńskiej – przynależność do kultury arabskiej ma aspekt negatywny, ale jednocześnie to, co arabskie, jest lokalne i autentyczne, a zatem pożądane. Hummus to esencja lokalnej kuchni, ma głęboki związek z historią tych terenów – ciecierzyca (główny składnik hummusu) jest uważana za jedną z najwcześniej uprawianych roślin strączkowych na obecnych ziemiach izraelskich i palestyńskich. Nic więc dziwnego, że zarówno Żydzi jak i Palestyńczycy opisują hummus jako pożywienie, które określa ich tożsamość.

Last but not least – falafel. Kolejny nieodłączny element izraelskiej kuchni. Tani i pożywny. Smażony na głębokim oleju, idealnie chrupiący – ciężko mu się oprzeć. Tradycyjnie serwowany jako dodatek do pity albo po prostu jako przystawka. Podobnie jak w przypadku hummusu, falafel w Izraelu można dostać praktycznie wszędzie – nie ma chyba baru czy restauracji, które nie miałyby falafelu w menu, nie wspominając o stoiskach/straganach ulicznych serwujących świeży falafel, których również jest w Izraelu pod dostatkiem.

I tym „optymistycznym” akcentem podsumuję ten wpis…
